Niewątpliwie, słynne dzieło sir Frazera jest teoretycznym anachronizmem. Autor to wielki klasyk XIX-wiecznego, "racjonalistycznego" nadęcia; choć z urodzenia Szkot, z usposobienia podręcznikowy Brytyjczyk, spoglądający z pogardą na magiczne światy imperialnych kolonii; przedmiot badań jawi mu się jako groteskowy i naiwny, barbarzyński i zabawnie odległy od galanterii epoki wiktoriańskiej; dziwną obcość wierzeń ludów pierwotnych komentuje błyskotliwą ironią.
Wszystko to irytuje czytelnika, a jeśli nie, to powinno.
Niemniej jednak, "Złota gałąź" oczarowuje i pochłania. Frazer, skądinąd sprawny pisarz, zastosował wciągający, para-kryminalny sposób prowadzenia narracji: cała antropologiczna odyseja bierze za cel rozwikłanie zagadki pewnego starożytnego rytuału: zakapturzona postać ze sztyletem strzeże - w świętym zagajniku, w sąsiedztwie sanktuarium Diany Nemorensis - pewnego drzewa; strażnik poświęca roślinie całe życie, zawsze można znaleźć go w okolicy; strzeże drzewa dopóty, dopóki nie przegra pojedynku ze swym następcą, czyli dopóki nie zostanie zasztyletowany; ów następca, choćby najzręczniejszy, zmożony wreszcie chorobą lub wiekiem, lub zaatakowany podczas snu, zginie jako ofiara kolejnego ochotnika.
Aby zrozumieć sens tego tajemniczego kultu, Frazer przeprowadza analizy porównawcze, które imponują rozmachem i erudycją. Książka jest niekończącym się źródłem anegdot o, powiedzmy, osobliwościach meksykańskiego boga-kukurydzy, okrucieństwie celtyckich tortur, świętach ognia, folklorystycznych formach wypędzania diabła, antycznych kozłach ofiarnych czy proroctwach ludu Kuruwikkaran, które wygłaszano pod wpływem wypitej krwi.
Prawdopodobnie niezgodnie ze swymi aroganckimi intencjami, dzieło Frazera przede wszystkim stymuluje wyobraźnię, jej najgłębsze pokłady - na co istnieją zresztą historyczne dowody: do wiernych czytelników "Złotej gałęzi", którzy wykorzystywali ją również literacko, zaliczamy i James Joyce'a, i T.S. Eliota.
Prawdopodobnie niezgodnie ze swymi aroganckimi intencjami, dzieło Frazera przede wszystkim stymuluje wyobraźnię, jej najgłębsze pokłady - na co istnieją zresztą historyczne dowody: do wiernych czytelników "Złotej gałęzi", którzy wykorzystywali ją również literacko, zaliczamy i James Joyce'a, i T.S. Eliota.
George James Frazer, Złota gałąź. Studia z magii i religii, tłum. H. Krzeczkowski, Wydawnictwo vis-à-vis/Etiuda, 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz